poniedziałek, 31 grudnia 2012

2013


w Australii jest już 2013 rok.
nam zostało jeszcze 9 godzin i 36 minut tego starego, 2012 roku.

cokolwiek zdarzyło się w 2012 roku, będzie miało konsekwencje w 2013, przecież o tym wiecie :) ta świadomość to ogromna siła :)

czarodziejskiego 2013 roku!

PS. proszę, nie odpalajcie fajerwerków w Sylwestra...

niedziela, 30 grudnia 2012

siła blogosfery

koleżanka zapytała mnie niedawno, jaką siłę ma bloger.

fakt, rozmawiałyśmy o tym w kontekście wykorzystania blogosfery w działaniach reklamowych różnych firm.
wdałyśmy się w rozmowę o zasięgu, liczbie czytelników, faktycznej wartości danego bloga mierzonej w liczbie użytkowników, oglądalności itp.

nie chcę się nad tym zbyt długo rozwodzić, bo wielu znaczących blogerów już na ten temat dość powiedziało. zajmują się tym i Maciek Budzich, i Natalia Hatalska, i każdy z blogerów, który otrzymał ofertę współpracy reklamowej od jakiejkolwiek firmy.

powiem tylko tyle, że do każdej formy reklamy, także kampanii w blogosferze, trzeba przykładać odpowiednią miarę. nie przeceniać, ale i nie ignorować.

blogerzy mają bowiem ogromną siłę. siłę posiadanego kapitału społecznego.
skąd to przekonanie?

nie wiem, jak Wam, ale mnie już kilkukrotnie zdarzyło się wsiąknąć w jakiś blog, poznać jego autora, zaufać mu na tyle, że gdy w jednym z postów pisał - "słuchajcie, trzeba pomóc" - nie wahałam się ani chwili i włączałam się w akcję pomocy komuś konkretnemu, o konkretnych potrzebach.

pomyśleć by można, że to wszystko obcy ludzie. że to jak dawanie piątaka komuś, kto prosi o jałmużnę na ulicy. ale tak nie jest.

na blogach wymieniamy się takimi opiniami i przemyśleniami, jakimi w realu możemy wymieniać się z nielicznymi i niezbyt często.
tak na prawdę więc autorzy blogów i ci, których tam spotykamy nie są obcy. blogerzy stają się nawet osobami zaufania publicznego w swoim mikrokosmosie.
ergo - obdarowujemy znajomych. pomagamy znajomym.

jest w tym cały zjawisku też "cud" braku barier. ale to przecież banalne odkrycie, co? ;)

przestaje być banalne, gdy z takiego braku barier rodzi się taka współpraca, jak ta, która doprowadziła do powstania TĘCZAKA.

TĘCZAK to naszyjnik, wykonany w technice sutaszu, który tworzyły blogerki zakręcone na punkcie tej techniki biżuteryjnej. niemal 60 blogerek. nie tylko z Polski.
naszyjnik zostanie zlicytowany na aukcji, z której dochód trafi do skarbonki WOŚP.

zastanawiam się, czy byłoby to możliwe bez blogosfery?
byłoby?

PS. blogerki przygotowały także inne przedmioty na aukcję WOŚP - bransoletki z charmsami i srebrny WĘDRAŚ, naszyjnik wykonany wieloma technikami jubilerskimi. zajrzyjcie i - jeśli możecie - licytujcie! :)

Fot.: Arek Rząd, studio Red Room

czwartek, 27 grudnia 2012

HO::LOwniki

że każdy wpis w tym blogu spływa słodyczą?
nic na to nie poradzę. piszę po prostu o tych rzeczach, tych pomysłach, które kupuję. a raczej które kupują mnie. w całości :)

tak właśnie jest z upcyklingiem, który urodził takie cuda, jak torby z banerów.

o torbach z banerów pisałam już, gdy trafiłam w Trashki, bo za ich sprawą zetknęłam się z tym sposobem na zmniejszenie ilości śmieci, które trafiają na wysypiska.
HO::LO tymczasem było pierwsze w Polsce.

zapaleńcy z Koszalina zaczęli pomysł realizować już w 2004 roku, tworząc nadzwyczajnej urody ho::lowniki
o tym, kim są, dlaczego zajęli się produkcją toreb z banerów, jakiej filozofii hołdują nie będę się rozpisywać. wystarczy zajrzeć TU i tam :)

teraz się trochę powychwalam. bo mam swojego własnego, tylko mojego ho::lownika. Mikołaj w tym roku się popisał i dostarczył mi cudeńko o imieniu offixia :)

i teraz trochę konkretów. jest kilka punktów, w których można w realu kupić torby marki HO::LO. Warszawski sklep przestał istnieć pod koniec grudnia, ale w ciągu kilku miesięcy powinien powstać nowy :)
osobiście zachęcam do kupowania online. e-sklep HO::LO jest pełen towaru i nieźle przygotowany, dzięki czemu łatwo dokonać wyboru:
● opisy toreb są dość szczegółowe
● torby są świetnie sfotografowane, kolory są BARDZO zbliżone do realnych. osobiście miałam ochotę "zajrzeć do środka", ale brak zdjęć wnętrza niektórych toreb to naprawdę niewielka niedogodność :) (to co widać na obrazku to moja fota pstryknięta telefonem - sorki, lepszego sprzętu w tej chwili nie mam :()
● świetne nazwy modeli to niby szczegół, ale za to przyciągający ;)
● logistyka jest godna polecenia - towar był u nas w dwa dni po dokonaniu przelewu. szacunek :)
● no i ten ekstras w postaci siateksa - olbrzymiej torby na zakupy też z recyklingowanego banera z siatki mesh. dla zakupoholików mogą być nieco groźne, bo bardzo zachęcają do zakupów ;)

a czy wspominałam, że torby są świetnie wykończone? SĄ ŚWIETNIE WYKOŃCZONE!

to nic, że markę, która powstała w 2004 roku odkryłam w 2012.
to nic, bo na takie znajomości nigdy nie jest za późno :)

***

do You remeber Trashki? I'm sure You do.
but if You look at HO::LO bags for the first time, you'll remember them for eternity!

HO::LO bags are upcycled banners. they have many faces, I mean many models are available. everyone'll find sth for everyone, I'm sure :) but - to the point.

shopping on the online store is realy easy, because:
● descriptions of the bags are quite detailed
● bags are well-photographed, the colors are VERY close to the real (that what you see on the top of this post is MY PHOTO, not high quality, sorry :)
● Logistics is highly recommended - they sale abroad. all You need to do is to write an e-mail on: info@ho-lo.pl. and, maybe, they are available at Your country? look at distribution point list
● and for the end - sth extra - siatex - huge shopping bag with mesh. dangerous for shopaholics ;)

I don't remember if I mentioned, that they are perfectly finished? THEY ARE PERFECTLY FINISHED!

piątek, 5 października 2012

Manufaktura Pałac Nakomiady

czas przyznać przed sobą samą, że jakbym się nie upierała, zainteresowania kanalizują mi się tak: Mazury, rękodzieło, jedzonko. wyniki podróżowania tymi ścieżkami zaprawdę są różnorakie ;)

Mazury to miejsce, gdzie pozostawionych zostało wiele majątków ziemskich, teraz odnawianych i przywracanych do stanu z czasów świetności.

jednym z takich majątków jest Pałac w Nakomiadach (d. Fliehburg).
po II WŚ Nakomiady przejęło państwo i funkcjonował tam, a jakże, PGR. po upadku gospodarstwa pałac niszczał w ogromnym tempie do czasu, gdy wykupili go Piotr i Joanna Ciszek i w 1998 roku rozpoczęli remont obiektu.

trafiłam tam przypadkiem podczas studiów, właśnie w momencie, gdy w pałacu rozpoczynały się prace renowacyjne. wtedy była to prawdziwa ruina. trudno było sobie wyobrazić, jak będzie wyglądał po zakończeniu prac, pomimo iż właściciel oprowadzał nas po pałacu i okolicy z żarem wielkim opowiadając o jego historii.
a teraz... Nakomiady to Pałac i Manufaktura

Manufaktura w dosłownym znaczeniu. właściciel pałacu założył tu bowiem pracownię, w której powstają przepiękne ceramiki. kafle, płytki ścienne, dekory, bibeloty, filiżanki i przepiękne - pełnowymiarowe - kominki oraz piece. nieprzemysłowo. jak to w manufakturze ceramicznej.

pomysł nie pojawił się znikąd. w XVIII wieku bowiem w Nakomiadach działała pracownia ceramiczna, która produkowała przeróżne przedmioty na potrzeby pałacu i majątku. Pan Piotr Ciszek przywrócił Nakomiadom dawne życie w pełni.

jak można wyczytać na stronach Manufaktury, wszystkie przedmioty powstają tu w procesie tradycyjnym, jaki był praktykowany przed wiekami.

Piotr Ciszek, zafascynowany piecami kaflowymi, od tego rozpoczął działalność Manufaktury. ręcznie wykonuje się tu ich projekty, modele, formy. potem odlewa się pojedyncze sztuki. w większości są to repliki zabytkowych pieców, ale i kominków, portali, kafli ściennych. odtwarzane są z wielką pieczołowitością, poprzedzoną wieloma godzinami kwerend w dokumentacji, która ocalała i udało się ją odszukać.

repliki takich pieców znajdują się już w kilku pałacach, m.in. w Pałacu pod Blachą w Zamku Królewskim, także poza Polską.

polecam Waszej uwadze galerię zdjęć, gdzie zaprezentowane są prace wykonane w Manufakturze.

jestem ogromnie poruszona ich działalnością. to nie tylko wynik sentymentu do Mazur. to przede wszystkim podziw dla "ognia", z jakim właściciele majątku go prowadzą i o niego dbają. także dlatego, że do pracy w manufakturze zaangażowali miejscowych. pomogli im zdobyć wiedzę i umiejętności, nowy zawód. tacy ludzie i ich dzieła zasługują na ogromna uwagę i szacunek :)

***

do you care, even a little, about history? you certainly will find pleasure in admiring paintings, old pottery. not even pots or cups, but also tiled stoves or fireplaces.

and I thing you will want to have one of it at home. al least a great replica.

then go to Manufaktura Pałac Nakomiady. they will perform you a copy of the thing, you desire most. just look at the gallery, to see what they've already done.

poniedziałek, 30 lipca 2012

traf Trashkę!

dawno miałam o tym napisać. czas zatem wziąć się za robotę ;)

mowa rzecz jasna o tej, co to wpadła mi w oko pewnego dnia. pomyślałam: jak znalazł dla mojego M. pomyślałam: każdy chciałby ją mieć.
nie dość, że oryginalna, piękna, to w dodatku eko i up.

no przecież nie chodzi o kobiałkę ;) mowa o trashkowej torbie.
no więc zamówiłam, przyszła, nosi się, jest noszona. robi wrażenie. szpanuje z banera ;)

baner dwustronnie zszyty, tak aby z zewnątrz i wewnątrz było pięknie. porządnie i pracowicie wykończona. tak, to był świetny wybór.

pisanie, że w tym zakupie jest drugie dno, to zbytek wirtualnej przestrzeni.

idea jest genialna, jak to w upcyklingu :)

polecam Waszej uwadze Trashki...

PS. to nic, że na ich stronie widnieją modele, z przywieszką SOLD. jeśli jakaś sprzedana sztuka Wam się podoba - możecie zamówić taką.
Trashki powstają także na zamówienie :)

***

I wanted to tell about it loooooong time ago. Trashki.
pure upcycling. pure beauty.
user friendly, eco...

bags, purses, envelope bags, bicycle bags. wide range of pieces.

got one :) perfectly finished. functional :)

take a look! but pay no attention to the badge "SOLD" because if you like one, you can order exactly te same one and Trashki sew it for you.

try Trashki :)

piątek, 22 czerwca 2012

cały ten UPcykling

najprościej rzecz biorąc, to wytwarzanie z odpadów rzeczy o wysokiej jakości.

gdyby poprzestać tym opisie, jasne było by, że to sztucznie wymyślone hasło po to, aby lepiej sprzedać fajną ideę. bo - jak pisze Ekoistka: "w przypadku części produktów recykling wiąże się z obniżeniem jakości (najlepszym przykładem jest tutaj papier), co może odstraszać niektórych konsumentów".

natychmiast, przynajmniej w mojej głowie, rodziłby się bunt przeciwko używaniu tego terminu. po co bowiem wymyślać nowe nazwy na coś, co już się osłuchało i zaczyna powoli zagnieżdżać się w głowie coraz większej liczby osób. myślę o REcyklingu.
po co rozmywać zjawisko, nadając mu nowe nazwy?

ale. autorzy tego terminu William McDonough oraz Michael Braungart (Cradle to Cradle: Remaking the Way We Make Things) w definicji tego terminu użyli ważnego opisu. upcykling, wg nich, pozwala zmniejszyć zarówno ilość odpadów, jak i ilość materiałów wykorzystywanych w produkcji pierwotnej. pozwala oszczędzać energię, której trzeba użyć, aby przetworzyć odpady w surowiec do ponownego wykorzystania.

nowe przedmioty wytwarzane są bowiem bezpośrednio z odpadów, a nie z materiału z nich wyprodukowanego. upcykling polega nie tyle na przetworzeniu odpadów, ale na zmianie ich funkcji. na tym, że po utracie pierwotnego przeznaczenia zyskały nowe, zupełnie inne.

zatem jest to proces wyjątkowo eko. wyjątkowo.
dlatego - mimo wszystkich oporów - jestem za :)

niedziela, 3 czerwca 2012

punx not dead

jak donosi wikipedia, "zespoły punkowe jak i ich fani oskarżani byli o nihilizm, bezmyślność, chuligaństwo, generalnie jednak ich muzyka, strój, zachowanie były przejawem humoru, ironicznego podejścia do norm narzucanych przez społeczeństwo i kulturę."

jeśli spojrzeć na zjawisko z punktu ironicznego podejścia do przemysłowej produkcji, konsumpcjonizmu, nastawienia na "tylko nowe", to rękodzielników można nazwać punkowcami!
tych, którzy - jak Scradeus - wykorzystują do tworzenia rzeczy niepotrzebne czy zużyte, kultywując REcykling, można w ten sposób nazywać chyba tym bardziej. jak myślicie?

Scradeus to pracownia, której wszystkie projekty są inspirowane recyklingiem. wykorzystują zepsute zegarki, przedwojenne guziki, kapsle, kluczyki od puszek, korki... zamieniają je je w oryginalną biżuterię i modne dodatki.
modne, a jakże. punk przecież może się "zamierzyć" na modę, wystarczy spojrzeć na Vivienne Westwood :)

dodatki, które proponuje pracownia Scradeus Eko-dizajn, są nie tylko doskonale wykonane i dopracowane. są po prostu ciekawe.
spójrzcie na tę bransoletkę, wykonaną z zatopionych w żywicy klatek z bajki z Zorro.
albo na wisior, z elementów mechanizmu zegarka, utopionych w przeźroczystej żywicy.
czy w końcu, hicior, bransoletkę z zawleczek od puszek.

póki co pracownia Scradeus ma swoje miejsce na fejsie. warto dodać do lubianych i śledzić, co nowego wymyślą :)
a jak kupować, to w pakamerze, czy ShowRoomie...

***

all designs made by Scradeus are inspired by recycling. or rather upcycling.
atelier Scradeus uses broken watches, caps, can seals, corks and... turns them into original jewelry and fashion accessories.
all of them are simply impressive.

look at this bracelet made of resin-embedded frames with tales of Zorro or another one, of can seals.
look at pendant of elements of the mechanism of a watch, drowned in the transparent resin.

You can browse all projects or buy one in online gallery Artystyczna Pakamera.

środa, 23 maja 2012

ekoista. czyli nadal o RE. a właściwie UP

temat szeroki jak rzeka, w jednym poście (REcyklingu) nie pomieszczę :)
drąży mnie myśl, że do tworzenia nowych rzeczy, z zasady używamy nowych produktów/surowców.
te, które już kiedyż żyły innym życiem, mogą dalej żyć, w innej postaci.
dobrze ujęła to para z Twórczego Pola: "Lubimy, kiedy stare przedmioty dostają drugą szansę..."
ja też lubię :D

osób, które wykorzystują z pozoru bezużyteczne odpady, twórczo, zaskakująco jest więcej.
wszystkie te rzeczy są wykończone starannie, z zachowaniem wysokiego poziomu estetyki. TEN kreowany z odpadów świat, to nie obrazki jak z Mad Maksa czy Waterworld, gdzie resztki wyglądają po prostu na resztki.

ekoista wziął się za PETy. ok, widziałam, jak można zrobić z PETów szczotkę do zamiatania. ale nie wpadłam na to, że można z powodzeniem robić biżuterię i dodatki, o których można szczerze powiedzieć, że są wdzięczne i - uwaga - romantyczne też.
zgrzyta, co?
a wcale nie. zajrzyjcie :)

A przy okazji - miłośników Moutain Dew serdecznie ekoista prosi o zbieranie butelek, ich nie zgniatanie i przekazywanie w celu przerobienia :)

***

there are many artists, that reuses different things. changing trashes into something new. with a completely new functionality.
all new things are carefully finished and with a high level of aesthetics. this completely new world, created of waste, is not MadMax world, where remains are remains only.

ekoista uses PET bottles to create jewerly and trendy accesories, which you can honestly say they are grateful and - note - romantic, too.

dissonance? no! see for yourself :)

wtorek, 15 maja 2012

RE/UP. czyli stare na nowo

nie wiem, jak Wy, ale ja uległam urokowi ruchu RE, czyli odzysku. i to nie w wydaniu przemysłowym, segregacji śmieci i takie tam oklepane myki. nie. w wersji maksymalnie rzemieślniczej :)

chodzi o rzeczywiste przetwarzanie. tworzenie nowych rzeczy/przedmiotów ze starych. wysokiej jakości. o papierowej wiklinie w wersji makkirequ pisałam już kilka postów wcześniej. mój podziw dla jej pomysłowości jest constans. także dla pomysłów wykorzystywania torebek jednorazowych do wyrobu pojemników na różne różności. albo starych prześcieradeł :)

nie ona jedna dobrała się zresztą do tych materiałów. Patka Smirnof od dawna lansuje torebki wykonane w tego - wydawałoby się - niewdzięcznego śmieciowego materiału. nie tylko torebki zresztą. trafiłam na całkiem przytomny pufiasty puf by Patka z torebek jednorazowych :)

A tablice korkowe wykonane, a jakże, z korków. jak choćby ta na załączonym obrazku, sprytnie zmajstrowana w Dekorni.

biżuteria też nie opiera się temu trendowi. Zegarynki namajstrowały ze starych mechanizmów zegarkowych kilka niezłych ponadczasowych drobiazgów. Republika artystyczna znalazła fajny patent na rozmiarówki z wieszaków. a nawet na rowerowy łańcuch, zmyślnie zabransoletkowany. Re:arte zaś dobrało się skutecznie do starych klawiatur komputerowych. powstają z tego bardzo spersonalizowane gadżety :)

najbardziej ujmują mnie te, które zaskakują najbardziej. generalnie - czas na okrzyk - drugi obieg rulezzzzzzzzzzz. czy to już anarchia, czy tylko zdrowy bunt?

poniedziałek, 27 lutego 2012

fenrir, czyli jubiler

no i stało się. ruszył sklep "Sagana" :D
jeśli skrzyżowały się kiedyś Wasze ścieżki, na pewno Was ten fakt ucieszy. jeśli nie, czas najwyższy przyjrzeć się temu, co się wyrabia "pod znakiem FENRIRA"...

a są to repliki biżuterii archeologicznej, czyli np.:
≻ po dawnemu - zawieszki. po obecnemu - charmsy ;)
≻ po dawnemu - fibule. po obecnemu - broszki, agrafy itp.
zdekodowanie zawartości pozostałych kategorii nie zajmie Wam dużo. to znane tak dawniej, jak i dzisiaj pierścionki, bransolety, kolczyki i różności ;)

nie wpadł Wam do tej pory do głowy pomysł, żeby przyjrzeć się temu, co "praszczur" w jubilerce nawymyślał? warto!
dzięki FENRIROWI, wszystkie te pachnące historią przedmioty opuszczają gablotki, aby zdobić współczesnych :)

mam kilka z tych pięknych przedmiotów, więc dokładnie wiem, że to fachowa, solidna i finezyjna robota!

o tym, jak kupić wybrane sztuki, dowiecie się TUTAJ
a w dobie społecznościowców, to i polubić warto

wtorek, 21 lutego 2012

popieram ceramikę unikatową

taki manifest. zgodnie z prośbą twórcy :)

zwiększam ilość pierwiastka męskiego wśród ulubionych artystów/rzemieślników. to z powodu Andrzeja Mędrka.
a w zasadzie ceramiki, którą tworzy.

forma klasyczna. wykończenie niezwykłe. zajrzyjcie do tej misy, i utoniecie w przepastnej tęczówce tajemniczej piękności.

gdyby ktoś chciał znaleźć się na łące pełnej chabrów, wystarczy napić się z tej butli ;)

konkretnie. urzeka mnie eksperymentowanie:
ze szkliwem. bo ta ręcznie wyrabiana ceramika zdobiona jest szkliwem własnego pomysłu autora.
materiałem. bo glina i szamotowa, i gładka, i w różnorodnych barwach
wypalaniem. bo różnorodne piece garncarskie.

urzekają mnie efekty eksperymentów. każde z naczyń jest jedyne w swoim rodzaju.
ważne jest też to, że Andrzej Mędrek zachęca do współpracy. zamówić można u niego naczynie kształtu i wielkości, i barwy, jaka nam się marzy.

można oczywiście kupić także to, co twórca sam wymyślił. wystarczy zajrzeć do sklepu.

popierajcie więc ceramikę unikatową :)

poniedziałek, 6 lutego 2012

bo 4women

bo tak ma każda sroka, że jak jej zabłyszczy, to nie może się oprzeć. a gdy błyszczy tak ciekawie, jak u 4women... chwilowo porzucam "ledwopoczęty" wątek wyposażenia wnętrz, żeby Wam opowiedzieć o 4 women.

bo nie dość, że błyszczy, to formy biżuteryjne, jakie wyrabiają:
» Weronika Bachan – nieuleczalna globtroterka
» Jolanta Gazda – kiedyś kostiumografka
» Dorota Michalska – odważna eksperymantatorka
» Martyna Tejwan - za dnia profesjonalna architekt
są po prostu megaciekawe.

bo tektura falista wcale nie jest szara i nudna (jak np. na zdjęciu obok - biżuteria Martyny Tejwan). połączona ze srebrem na serio staje się biżuterią. i to wcale nie dla małych dziewczynek :)

bo w taką śniegową szatę chętnie przystroi się fanka dyskretnej biżuterii.

bo podziurawione srebrem małe co nieco pełnym głosem śpiewa do wyczulonego ucha "hop-hop".

bo w takie kokony zawinąć się chciałby każdy kocur.

bo jest fajne, że dziewczyny nauczyły się jubilerstwa stosunkowo niedawno. a pomysły z nich wręcz kipią!
bo istnieje Wytwórnia ANTIDOTUM, w której się wszystkiego uczyły.
bo przypuszczam, że jest takich miejsc zdecydowanie więcej i więcej Pań i Panów, będzie wiedziało, jak swoje pomysły zrealizować...

a gdybyście chcieli dowiedzieć się więcej o każdej z twórczyń - wejdźcie na fanpejdż 4women. i koniecznie polubcie :)

wtorek, 31 stycznia 2012

na dywaniku

przyszło mi do głowy, że zafiksowałam się zanadto na biżuterii i torebkach. a to przecież nie jedyne możliwe efekty starań rękodzielniczych... postanowiłam zatem dopaść projektantów i wytwórców dywanów...

w tym przypadku trudno jednak skupiać się wyłącznie na urodzie produktu. nieodłączną cechą takich przedmiotów jest ich funkcjonalność.
Jest szereg dywanów pomysłu nagradzanych projektantów, które można kupić w fajnych sklepach rękodzielniczych, jak wylęgarnia, folkownia czy folkhome...
może WY ocenicie, które biją resztę na głowę? ja nie umiem póki co zdecydować.

wszystkie dywany, które obejrzałam są estetyczne, ale czy funkcjonalne? czy filcowy wełniany dywan, to dobry pomysł w sytuacji, gdy coraz więcej nas jest alergikami?
czy wzór wycinany na podobieństwo koronki, jest funkcjonalny, czy okruchy gromadzące się w otworkach nie doprowadzą do szału?

a dywany, w których samodzielnie można kreować wzór, układając elementy jak w układance - czy przy odkurzaniu nie doprowadzą do szału, gdy te drobne elementy będą wychodzić, wysysane przez odkurzacz?

sztuka użytkowa jest trudna.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

cobalt blue - rękodzieło w czystej formie

długie milczenie - za które biję się w pierś - nie wynikało wyłącznie z poszukiwania cudów polskiego rękodzielnictwa, bo tych jest aż nadto :)

ale post nie o moich zmaganiach z czasem, lecz o Ewie Lompe, ukrywającej się pod marką COBALT BLUE.
zawsze gdy patrzę na jej rękodzieła mam wrażenie stuprocentowego kontaktu z naturą. nagle ląduję nad morzem, z bosymi stopami na piasku, płucami wypełnionymi słonym powietrzem.

albo na łące gdy ze strąków/pąków lęgnie się kwiat, a z kokona wykluwa się jakaś owadzia piękność.
nie jest to chybione skojarzenie, bo natura właśnie jest inspiracją projektów marki COBALT BLUE.

po tak długiej przerwie czuję się jak neofitka, dlatego pozwolę sobie na poniższą uwagę: gdy oglądam tą piękna biżuterię, myślę, że to kwintesencja rękodzieła. czegoś, co powstawało powoli, kształtując się najpierw w wyobraźni artysty. a potem w jego rękach. czegoś związanego ze światem, w którym artysta rzemieślnik żyje, który go porusza i inspiruje. koniec z poezją ;)

mnie najbardziej zachwyca biżuteria tworzona przez Ewę Lompe: kolczyki, bransolety, naszyjniki, pierścionki.
niepowtarzalne, unikatowe przedmioty. i w dodatku takie, które doskonale "siedzą" w różnorodnej stylistyce - klasycznej i awangardowej. romantycznej i "ostrej".
pooglądacie i się przekonacie :)

ale COBALT BLUE to także przedmioty wyposażenia wnętrz: anioły, lampy i inne.

najlepiej po zakupy ruszyć na stronę COBALT BLUE ewentualnie do pakamery.

a ponieważ żyjemy w świecie Web 2.0 i social media - może polubicie fanpejdża COBALT BLUE?