niedziela, 6 lutego 2011

jak to było na etnokolekcji...

się było. zgodnie z zapowiedzią :D
przede wszystkim masa ludzi. MASA. bez przesady. przedzierając się przez tłum usłyszałam zdanie rzucone przez bywalców, że "nigdy dotąd takiego tłoku nie było"...
cóż, dobrze to i źle, bo wystawcy mieli kłopot z prezentacją swoich dzieł. z drugiej strony mogli liczyć z dużo większym prawdopodobieństwem, że w takiej masie ludzi znajdzie się amator konkretnego wyrobu.

filc króluje. i w postaci drobnych ozdób, jak gadżety, broszki, kolczyki, naszyjniki, spinki, i w postaci konkretów jak torebki oraz ciuchy.
obiecałam relację z tego, jak te torebki na żywo... był Purol Design, filcownia i GOSHICO)... diabeł jak zwykle tkwił w szczegółach, czyli w wykończeniu wnętrz torebek.
i tu zdecydowanie wyróżniały się produkcje marki GOSHICO (na zdjęciu). twórczyni tych toreb - jak sama mówi - ma świra na tym punkcie. i to widać, i to - zaryzykuję - mocno się opłaca. ruch przy stoisku był jak przy żadnym innym z torebkami...

wiele ofert wyjątkowych. jak torby zrobione na szydełku z... cienkich, foliowych reklamówek. każdy egzemplarz wyjątkowy. każdy starannie wydziergany przez Patkę Smirnow.
albo przepiękna filcowa-kwiatowa biżuteria, w postaci broszek, naszyjników, kolczyków. czyli FlowerFelt Design.
czy w końcu biżuteria tworzona przez Dońkę Landwójtowicz i Roberta Tarnopolskiego w ramach projektu pestka... moja pestka (na zdjęciu obok) :D
o nich więcej w kolejnych postach.

i choć wiele ofert było przeciętnych, to ich twórcom także należy się szacunek za to, że mają tę pewność siebie i odwagę, aby prezentować swój dorobek szerokiej publiczności. i - uwaga! - oni przecież ciągle się rozwijają. jeszcze nie wiemy, jak wyjątkowe będą ich dzieła za rok :)

żeby nie przedłużać. ściskam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz